Bardzo dobre pytanie! Bo po co w ogóle komukolwiek projektant skoro w Internecie jest zatrzęsienie projektów? Nic, tylko wybierać. Tak jest taniej, szybciej i od razu widzimy efekt. W tym miejscu jednak muszę zaznaczyć, że na zakupie samego projektu w Internecie się nie kończy. Trzeba zrobić do tego jeszcze adaptację do konkretnej działki wraz z uzyskaniem pełnej dokumentacji uzgodnień wymaganych przez urząd. Oprócz architekta wymagany jest też wkład przynajmniej konstruktora, instalatora sanitarnego, elektrycznego, geodety i geologia. Ufff, ale się tego namnożyło. Jednak wciąż bardzo często słyszę przez telefon „Dzień dobry, potrzebuję adaptacji, ja już wszystko wiem jak chcę mieć, to będą tylko drobne zmiany (albo nawet bez zmian), także wystarczy tylko nanieść na działkę i gotowe”. Pytam wtedy „A czy rozważał Pan projekt indywidualny?” .Po tym pytaniu często odnoszę wrażenie, że poprzez taką lawinowość i zatrzęsienie projektów gotowych, Inwestorzy nawet nie zastanawiają się, że można inaczej. Może lepiej? Przeprowadźmy może taką telefoniczną rozmowę z klientem =).
A czemu w ogóle miałbym zamawiać projekt indywidualny skoro podoba mi się ten gotowy?
Po pierwsze dlatego, że tzw. „gotowce” są, jak sama nazwa mówi, projektami domów typowych. W związku z tym są przeznaczone również na typowe działki. Problem w tym, że nie istnieje coś takiego jak „typowa działka”. Każda ma zupełnie inne uwarunkowania. Sęk w tym, że to projekt zawsze powinien wynikać m.in. z warunków brzegowych działki, a nie odwrotnie. W innym przypadku nie jesteśmy w stanie wykorzystać atutów i zwalczyć wad działki. Projekt typowy jest tu z góry skazany na porażkę. I tych przykładów porażek mógłbym tu wymieniać na pęczki.
Projektant gotowca nie ma też pojęcia kto będzie w tym domu mieszkał, ile i czy w ogóle ma dzieci, czy pracuje w domu czy w biurze, czy jest sportowcem, podróżnikiem czy domatorem, czy potrzebuje miejsca na swoje narty, deskę surfingową i 4 rowery czy jest 70-letnią wdową z jednym wnuczkiem. W związku z tym zakłada - ponownie – typowość. Czyli masz być przeciętną rodziną 2+2 i nie mieć żadnych indywidualnych potrzeb. Po prostu – masz tu, kup, wybuduj, mieszkaj i nie marudź, bo inni mają gorzej.
Ale te projekty indywidualne to kosztują 3 razy więcej!!!
Ja bym powiedział, że czasem to nawet i 10 razy więcej. Wątek kosztów projektu omawiam szerzej w artykule ile kosztuje projekt indywidualny, więc tutaj chcę na to spojrzeć jedynie przez pryzmat porównania z projektem typowym. Chciałbym tę kwestię ująć w kilku punktach.
1. Cenę projektu katalogowego trzeba zawsze powiększyć jeszcze o cenę jego adaptacji. Poza architektem w projekt włączeni są projektanci: konstrukcji, instalacji sanitarnej i elektrycznej, geolog, geodeta i osoba sporządzająca charakterystykę energetyczną. Czy są biura, które to wszystko robią za 2-3 tysiące? Tak są. Czy w związku z tym ktokolwiek się pochyli nad Twoim projektem? Raczej nie. Więc na końcu zostajesz z tym sam.
2. Projektant gotowca nie ma pojęcia gdzie będzie stał budynek, a co za tym idzie, nie zna strefy wiatrowej i śniegowej Twojej lokalizacji. Przyjmuje więc jakieś dowolne. W wyniku tego mamy jedną z trzech opcji:
a. Projektant akurat trafił w nasze strefy – sytuacja raczej mocno życzeniowa i rzadko spotykana.
b. Przyjęte strefy są niewystarczające dla naszych warunków – konstruktor musi nam przeliczyć dach. Włączając do tego fakt, że i tak musi zaprojektować fundamentowanie pod nasz grunt, to wykonuje już większość swojej pracy, więc inkasuje już prawie tyle co za projekt indywidualny.
c. Przyjęte strefy są z zapasem – konstruktor się podpisze i będzie zadowolony. Ty będziesz zadowolony z oszczędności na projekcie. Zdecydowanie jednak nie będziesz zadowolony gdy zamiast kilku tysięcy więcej na projekt wydasz kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy więcej na wybudowanie np. konstrukcji dachu.
3. Koszt projektu indywidualnego, to wciąż mimo wszystko nadal 2-4% kosztów całej budowy, a zależy od niego wszystko – jak będziesz w nim funkcjonować, czy będzie jasno, czy wykorzysta walory widokowe i wiele innych. Lepiej już kupić tańszą posadzkę, którą po kilku latach można wymienić, bo samego domu już prawdopodobnie nigdy nie przerobisz.
Jak widać więc oszczędności na projekcie są raczej iluzoryczne i istnieje ogromna szansa, że się na Tobie zemszczą.
Ale przynajmniej widzę co kupuję, a co jeśli projekt indywidualny mi się nie spodoba?
Cóż, nie będę kłamał, znam i takie przypadki. Mi się jeszcze taki nie przytrafił, ale wiem, że się zdarzają. To z pewnością trudna sytuacja. Jest to na pewno jakieś ryzyko. Może tu przyjść z pomocą portfolio biura projektowego. Jeśli Ci się ono nie podoba, z pewnością nie powinieneś w nim zamawiać projektu. Jednak gdy znajdziesz takie, które trafia w Twoje gusta, jest bardzo duża szansa, że się dogadacie. Po drugie dokładnie sprecyzuj swoje oczekiwania, jeśli takie masz. Nie mam tu na myśli tego, że przyniesiesz zdjęcie gotowca i powiesz „chcę o taki”, bo to znowu mija się z celem projektu indywidualnego. Jednak gdy do mnie przychodzą klienci z gotowcami pytam ich co im się w nich podoba. Czasem jest to tylko jakiś pojedynczy element, czasem układ funkcjonalny, czasem proporcje, czy kolorystyka. Traktuję to jako wskazówkę projektową, ale w żadnym razie nie jako odpowiedź na pytanie „jak ten dom będzie wyglądał?”. To bardzo pomaga w uzyskaniu zadawalającego efektu.
Spotkałem się niestety też z sytuacjami, gdy kotem w worku okazał się gotowiec. Na stronie internetowej widzimy jedynie układ pomieszczeń i kilka zdawkowych informacji. Wszystkie rozwiązania jednak otrzymujemy dopiero po zakupie projektu. I tak zdarzają się nieraz przypadki gdy rozwiązania np. branży konstrukcyjnej są fatalne i kończą się nowym projektem. A wynika to z tego, że twórcy projektów typowych nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za dokonany utwór. Całą odpowiedzialność przejmują projektanci adaptujący. W związku z tym pierwotni autorzy często niespecjalnie muszą się przejmować tym, co robią.
Na koniec zachęcam do otwartości w tym temacie. Dajcie się zaskoczyć. Bo nam bardzo często zdarza się usłyszeć przy prezentacji koncepcji „w ogóle się tego nie spodziewałem…ale fajne”. I to jest dla nas największy komplement. Bo to, czego się można spodziewać, istnieje na pęczki w Internecie.
Jednak nam się spieszy, więc nie bardzo mamy czas na indywidualny
Projekt typowy również wymaga czasu. Niezależnie od tego czy składamy gotowca czy indywidualny trzeba pozyskać warunki przyłączeniowe sieci, uzgodnienie zjazdu, decyzję o wyłączeniu z produkcji rolnej i pozostałe uzgodnienia. Zwykle w tym czasie równolegle powstaje projekt architektoniczno-budowlany składany do urzędu. W związku z tym na fazie projektowania budowlanego wiele czasu nie pozyskamy. Zyskujemy więc jedynie na fazie koncepcyjnej. Czyli ile nam to przyspieszy w sumie? Może ze dwa miesiące. W zamian za decyzje i rozwiązania projektowe, które być może będą nam służyć przez resztę życia. Czy po 5 latach mieszkania w nowym domu będziesz sobie tłumaczyć tę decyzję faktem, że chciałeś zacząć budowę dwa miesiące wcześniej?
Ja chciałbym tylko kilka drobnych zmian.
Problem ze zmianami w architekturze jest taki, że często charakteryzują się efektem domina. Czasem jedna zmiana wpływa na pięć innych rzeczy, które wpływają na kolejne. Dlatego trzeba być z nimi ostrożnym. Natomiast zmiany w projektach typowych są podwójnie uciążliwe. Po zakupie projektu Inwestor otrzymuje wydrukowane egzemplarze bez wersji cyfrowej. Dla architekta oznacza to żmudne wrysowywanie na czerwono we wszystkich egzemplarzach każdej zmiany. I tak choćby powiększenie jednego okna kończy się kreśleniem po rzucie, elewacji, przekroju i zestawieniu stolarki x 3 egzemplarze. Ponadto, Inwestorzy bardzo często nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że chcieliby coś w tym zmienić. Np. w kwestii materiałów budowlanych ścian lub stropów. Nie wiedzą, że użyte rozwiązania są dla nich niekorzystne. A zmiany w tym zakresie łączą się już bardzo często np. z całym nowym projektem konstrukcyjnym, co znowu podraża koszta.
Każda działka ma jakiś swój kontekst. Jest w dużym lub małym mieście, na wsi, w lesie, nad jeziorem, z widokiem na góry, na zatokę albo bez absolutnie żadnego widoku. Ma wysokich sąsiadów z każdej strony lub prawie żadnego. Jest przy ruchliwej ulicy lub przy polnej drodze. Może być płaska, pochyła lub skarpą. Pobliski las może być wspaniałym widokiem ale też i powodem zacienienia. A tak w ogóle to czy jest to las liściasty czy sosnowy. Co historycznie znajdowało się w okolicy i jakie są regionalne tradycje lub zwyczaje. Jakie mamy strony świata. To i wiele innych czynników wpływa na efekt końcowy naszej architektury. Budowanie projektów gotowych jest zaprzeczeniem tego wszystkiego i całkowicie wyklucza zgranie nowej architektury z miejscem, w którym ma stanąć.
Jakość wynika z wielu czynników, ale w ogromnej mierze z nawiązania do kontekstu, odpowiednio rozwiązanego układu funkcjonalnego i oczywiście walorów estetycznych. Jeśli chodzi o dwa pierwsze warunki, tłumaczyłem już dlaczego są one niespełniane w projektach typowych. Jeśli zaś chodzi o walory estetyczne, to niestety większość projektów typowych nie spełnia także i tego kryterium. I w zasadzie jest to zrozumiałe.